Koleżanki i Koledzy,

 

w kwietniu odbyły się zjazdy okręgowe, których uczestnicy dokonali oceny działań organów okręgowych naszego samorządu i wybrali nowe składy osobowe tychże organów na kolejną, szóstą kadencję. Ostatni raz w formie stacjonarnej zjazdy takie odbyły się w roku 2019; w kolejnych dwóch latach trudności wywołane przez pandemię COVID-19 spowodowały konieczność zdalnego obradowania z ograniczonymi – siłą rzeczy – możliwościami otwartej dyskusji. Teraz wróciliśmy do bezpośrednich obrad, co w roku wyborczym było szczególnie ważne. Także dlatego, że bezpośrednie spotkanie stwarza najlepsze warunki do otwartej dyskusji, między innymi programowej, która powinna poprzedzać akt wyboru.

 

Czy z tej możliwości skorzystaliśmy? Czy przytłoczeni bogatym programem zjazdów nie sprowadziliśmy merytorycznej dyskusji o przyszłości samorządu do przysłowiowego „pokazania się” (wstania z miejsca) kandydata? Czy ocenie programowych zamierzeń Koleżanek i Kolegów, aspirujących do kierowania izbami okręgowymi, sprzyjał fakt, że o tym, kto kandyduje, delegaci dowiadywali się zwykle tuż przed głosowaniem? Zapewne w okręgach znacie się bliżej z racji wspólnej pracy i wielu lokalnych powiązań – to zaleta „małych ojczyzn”, jakie tworzycie. Wierzę więc, że per saldo dokonaliście racjonalnych, dobrych rozstrzygnięć. Życzę także, aby wasze zaangażowanie nie skończyło się wraz z zamknięciem obrad zjazdu, ale trwało przez całą kadencję. Powierzyć wybranym odpowiedzialność za samorząd to tylko początek. Teraz czas, aby ich wesprzeć na co dzień. Na przykład przez wzorową pracę zawodową, gdyż to ona najlepiej buduje społeczny prestiż naszego zawodu, o czym często mówiono w czasie obrad i w wystąpieniach przedwyborczych.

 

Nawiązywano także do działań integracyjnych, których przez pandemię wyraźnie wielu osobom w ostatnim czasie brakowało. To ważny postulat, jeśli przez integrację środowiska rozumieć dochodzenie do tego, co wspólne, i wyrabianie szacunku dla tego, co łączy. Stąd powinna wynikać troska o wspólne w naszym zawodzie wartości. Integracji nie można sprowadzać do zgodności zamówień przy biesiadnym stole, nawet jeśli od tego się zaczyna.

 

Na koniec refleksja o atmosferze zjazdów wyborczych, na których od początku istnienia samorządu zawsze ujawniało się napięcie między trwaniem a oczekiwaniem zmiany. Nowoczesny konserwatyzm wyrasta ze zrozumienia, że zmiany są nieuchronne, a on sam skoncentrowany jest na filozofii zmiany, tj. utrzymaniu dynamicznej równowagi między tym, co dąży do czegoś innego, niż zastane, a przywiązaniem do świata bez historii, w którym wszystko jest, jakie było. Niewątpliwie duch zmiany jest w izbie obecny. Podobnie jak duch kontynuacji. To oczywiste, że oba są konieczne. To od nas zależy, czy pozwolimy im na twórcze i zrównoważone współistnienie.

 

prof. dr hab. inż. Zbigniew Kledyński
prezes Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa

 

 

Fot. Marek Jaśkiewicz/Agencja Poziom
Tekst opublikowany w miesięczniku „Inżynier Budownictwa” nr 5/2022