Z nowym prezesem Krajowej Rady PIIB – Mariuszem Dobrzenieckim rozmawia Aneta Grinberg-Iwańska, redaktor naczelna „Inżyniera Budownictwa”.

 

Podczas XXI Krajowego Zjazdu Sprawozdawczo-Wyborczego Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa został Pan wybrany na Prezesa Krajowej Rady PIIB. Jakie priorytetowe cele stawia Pan przed samorządem zawodowym inżynierów budownictwa w VI kadencji (lata 2022–2026)?

 

Cele, które mamy przed sobą, możemy podzielić na wewnętrzne i zewnętrzne. Wewnętrzne to na pewno wzrost znaczenia regionów. Możemy to osiągnąć poprzez stworzenie takich organów doradczych, które będą sprawnie i szybko wspierały centralę w podejmowaniu decyzji. Zewnętrzne to zwiększenie widoczności izby w przestrzeni publicznej. Tu istotna jest promocja zawodu inżyniera budownictwa jako prestiżowej profesji. Poświęcimy dużo energii, żeby przedstawiać inżyniera jako twórcę, kreatora, a nie jako wyrobnika. Bo przecież nasz zawód jest atrakcyjny i ciekawy. I to musimy pokazać młodzieży, aby zachęcić ją do wyboru tej ścieżki kariery. Inny cel, który jest zarówno wewnętrzny, jak i zewnętrzny, to dalsza cyfryzacja potrzebna zarówno w przestrzeni codziennych obowiązków inżyniera, jak i w działalności samej izby.

 

Podczas wystąpienia na Krajowym Zjeździe PIIB mówił Pan o tym, że głosu reprezentantów izby nie słychać w debacie publicznej, a prestiż zawodu inżyniera budownictwa nie idzie w parze z ponoszoną odpowiedzialnością. Co Pana zdaniem należy usprawnić w funkcjonowaniu samorządu w poruszanej kwestii?

Musimy wszyscy zdać sobie sprawę, że jeśli sami nie zadbamy o własny wizerunek, to nikt inny za nas tego nie zrobi. Przez wiele lat zawód inżyniera był utożsamiany z odpowiedzialnością, rzetelnością i, nie da się ukryć, dawał pewnego rodzaju prestiż społeczny. Jednak przy rewolucji cyfrowej, którą z bliska obserwujemy, przegapiliśmy moment, by zadbać o nasz wizerunek. Teraz musimy nadgonić ten aspekt. Wpływ na polityków jest możliwy tylko wtedy, gdy reprezentujemy silne środowisko. Co więcej, to środowisko musi mówić jednym głosem i mieć skuteczne kanały, którymi będzie mogło efektywnie rozmawiać z mediami. Robić wszystko, żeby nikt nawet przez chwilę nie pomyślał, że można coś ustalić, procedować lub wprowadzić bez konsultacji z naszym samorządem. Najprościej mówiąc: nic o nas bez nas. Żeby to osiągnąć, musimy bardzo mocno współpracować z okręgami i starać się pokazywać to, co najlepsze w naszym wspaniałym zawodzie.

 

Obejmuje Pan kierowanie izbą w roku jubileuszowym, w którym PIIB obchodzi XX-lecie istnienia. Jaka jest Pańskim zdaniem rola samorządu, jego mocne i słabe strony?

Samorząd zawodowy to ogromna siła, ale też wielka odpowiedzialność. O tym, jak silna będzie nasza izba, świadczyć będzie to, jak bardzo jesteśmy zjednoczeni. Jeśli środowisko będzie mówić jednym głosem, myślę, że nasz samorząd osiągnie wszystkie cele, które wspólnie będziemy sobie wyznaczać. Jeśli chodzi o słabe strony, sądzę, że jest to kontakt z indywidualnym członkiem izby. Jest nas prawie 120 tysięcy i musimy wspólnie się zastanowić, jak sprawić, żeby głos, a przede wszystkim problem każdego z nas znajdował odpowiedź i reakcję w izbie.

 

Ostatnie dwie kadencje pełnił Pan funkcję Przewodniczącego Warmińsko-Mazurskiej Okręgowej Izby Inżynierów Budownictwa. Czy mniejsze, okręgowe izby mogą spotkać się ze zrozumieniem ich potrzeb w samorządzie na szczeblu krajowym? Czy temu ma służyć powołane na zjeździe Kolegium Przewodniczących?

Te dwie kadencje dały mi ogromny bagaż doświadczenia i zrozumienia tego, z jakimi problemami spotykają się okręgowe izby. Dlatego zrobię wszystko, aby dialog pomiędzy regionami a centralą był regularny i konstruktywny, niezależnie od tego, jakiej wielkości jest izba. To dzięki rozmowie większość problemów możemy rozwiązać już w zarodku, na ich początku i to niemal od razu. Z doświadczenia wiem, że większość konfliktów eskaluje właśnie dlatego, że na tym etapie zabrakło merytorycznej analizy, rozmowy.

 

W swoim wystąpieniu poruszył Pan również kwestię braku realnego wpływu samorządu na proces legislacyjny, przypominając ustawę znoszącą obowiązek powołania kierownika budowy przy budowie domów do 70 m². W zapowiedzianej przez ministra Waldemara Budę deregulacji Prawa budowlanego planowane jest zniesienie pozwolenia na budowę przy budowie domów jednorodzinnych niezależnie od ich powierzchni. To niejedyne propozycje zmian w prawie, których wejście w życie obniży rangę zawodu inżyniera. Jak zamierza Pan bronić interesu wszystkich członków PIIB?

Uważam to rozwiązanie za szkodliwe i bezużyteczne, a co więcej, zagrażające bezpieczeństwu Polaków. Jestem już po spotkaniu z ministrem Budą w tej sprawie. Obie strony wyraziły chęć głębokiej współpracy przy tworzeniu prawa budowlanego. Na ten moment minister zadeklarował, że przyjrzy się naszym postulatom. Zapewnił też, że zwiększy się udział środowiska inżynierów w procesie legislacyjnym. Czy to wystarczające zapewnienia? To my jako środowisko musimy tworzyć taką presję, żeby politycy się z nami liczyli. Tu czeka nas długa droga do przejścia, ale uważam, że nie mamy alternatywnego scenariusza.

 

Mariusz Dobrzeniecki – inżynier i menedżer z 25-letnim doświadczeniem w branży budowlanej. Ukończył Wydział Budownictwa Lądowego na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie, a także studia MBA. Ponad 15 lat zarządza z sukcesami przedsiębiorstwem PEKUM w Olsztynie (nagrody: Gazele Biznesu, Diamenty Forbesa), wcześniej doświadczenie zawodowe zdobywając między innymi w firmie Budimex, gdzie przeszedł niemal całą ścieżkę korporacyjnej kariery, oraz w Mostostal Warszawa. Niezależny konsultant Stowarzyszenia Inżynierów Doradców i Rzeczoznawców. Przez dwie kadencje pełnił funkcję Przewodniczącego Warmińsko-Mazurskiej Okręgowej Izby Inżynierów Budownictwa. Jego pasją jest jazda na nartach, górskie wędrówki, wyprawy motocyklowe oraz muzyka. Jest szczęśliwym mężem i ojcem trzech córek.

 

Rozmawiała: Aneta Grinberg-Iwańska

Fot. Marek Jaśkiewicz

 

Wywiad opublikowany w czasopiśmie „Inżynier Budownictwa” nr 7/8/2022