Koleżanki i Koledzy,

 

szybkimi krokami zbliża się wiosna, a z nią lepszy nastrój. Liczymy także na to, że piąta fala koronawirusa opadnie i jeśli pandemia nie da jeszcze o sobie zapomnieć, to szybko nie wróci, a jeśli nawet, to potraktuje nas dużo łagodniej.

 

Ten optymizm studzi jednak widmo globalnego konfliktu, bowiem kiedy to piszę, napięcie wokół Ukrainy jest bardzo wysokie, a przyszłość pokojowego rozwiązania niepewna. W czasach globalnej wioski, w której wszystko zależy od wszystkiego, nie sposób abstrahować od tego, co dzieje się na szczytach, ale i nie sposób odstępować od lokalnych oraz bieżących zobowiązań.

 

Przed nami zjazdy okręgowe, które m.in. wybiorą delegatów na Krajowy Zjazd Sprawozdawczo-Wyborczy PIIB. Najczęściej z tego grona są wybierani przewodniczący i członkowie organów krajowych. Warto, aby już teraz potencjalni kandydaci na funkcje szczebla krajowego uświadomili sobie, że zaufanie, jakim zostaną obdarzeni w swoich okręgach, nałoży na nich nie tylko zobowiązanie do reprezentowania swoich wyborców, ale przede wszystkim obowiązek kierowania Polską Izbą Inżynierów Budownictwa jako integralną całością. Wynika to nie tylko z prostego pragmatyzmu, który daje przewagę dużym i zdyscyplinowanym, ale przede wszystkim z ustawowych zadań samorządu zawodu zaufania publicznego – samorządu sprawującego pieczę nad wykonywaniem profesji ważnych dla dobra publicznego.

 

Polska jest państwem unitarnym, w pewnym zakresie zdecentralizowanym. Taki też ustrój, zapisany w ustawie, ma nasz samorząd. Wyraża się to chociażby w dwuinstancyjności, której niezbędnym warunkiem jest niezależność organu wyższego stopnia od organu stopnia niższego. Daje to gwarancję niezawisłości w orzekaniu i rozpatrywaniu skarg oraz pozwala na stawianie dobra wspólnego nad partykularnymi interesami.

 

W ciągu dwudziestu lat istnienia PIIB myślenie unitarne i federacyjne (wszak większość organizatorów izby wywodziła się ze stowarzyszeń działających w ramach Federacji Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych NOT) odnajdywało równowagę w działaniu. Nie obywało się bez sporów, ale konsens służył wszystkim, zwłaszcza dobremu postrzeganiu nas przez otoczenie. Oczywiście w największym stopniu zależało to od ludzi, ich skłonności do budowania wspólnoty i tego, jak rozumieli cel nadrzędny – zorganizowanie oraz umocnienie samorządu zawodowego inżynierów budownictwa w Polsce.

 

Pisząc to wszystko, mam głęboką nadzieję, że i w następnych latach nie zabraknie nam indywidualności zdolnych do budowania zbiorowej mądrości.

 Aby widzieć dalej, trzeba umieć patrzeć ponad.

 

prof. dr hab. inż. Zbigniew Kledyński
prezes Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa

 

 

Fot. Marek Jaśkiewicz/Agencja Poziom
Tekst opublikowany w miesięczniku „Inżynier Budownictwa” nr 3/2022