Koleżanki i Koledzy,

współczesna gospodarka w coraz większym stopniu rośnie dzięki zaspokajaniu potrzeb wykreowanych przez tak modną ostatnio innowacyjność, której znakiem firmowym może być instytucja start-upu. Innowacyjność polega zwykle na nowatorskim pomyśle, jak wykorzystać środki już dostępne, ale w nowej konfiguracji i w nieznanym dotąd celu. Całkiem spora liczba innowacyjnych pomysłów sprowadza się do wykreowania nowej potrzeby, aby ją z zyskiem zaspokoić. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że wytwarzamy coraz więcej rzeczy lub usług, których tak naprawdę nie potrzebujemy. Ale PKB rośnie.

 

Pomijając oczywisty aspekt marnotrawstwa zasobów, rodzi się zupełnie praktyczne i aktualne pytanie o odporność takiego modelu gospodarki na wyzwania czasów pandemii. Zawieszając wytwarzanie tego, co niepierwszorzędnie potrzebne, ryzykujemy zubożenie (spadnie PKB), ale nie przetrwanie. Co jednak nas czeka, kiedy zawodzić zacznie infrastruktura krytyczna i zerwanie łańcuchów kooperacyjnych ograniczy podaż tego, co naprawdę niezbędne. Dziś, w dobie globalnej wioski, kiedy się przyzwyczailiśmy do łatwej dostępności wszystkiego, co opłaci się sprzedać (wytworzyć i dostarczyć), kluczowe znaczenie mają sieci rozlicznych powiązań i ich wrażliwość na różnego rodzaju zaburzenia. Można badać ryzyko zaburzeń w zaspokajaniu podstawowych (życiowych) potrzeb społeczeństwa, jednak wyniki takich analiz mają swoją niepewność, tym większą, im scenariusze rozwoju sytuacji są mniej jednoznaczne. To jednak nie zwalnia nikogo od myślenia i możliwego przeciwdziałania najgorszemu.

 

Zróżnicowanie poglądów na temat: szczepić się czy nie szczepić, urosło w Polsce do rangi sprawy państwowej. To fakt, chociażby ze względu na wcześniej zarysowane zagrożenia. Wydaje się jednak, że teorie racjonalnego podejmowania decyzji (czy to indywidualnych czy zbiorowych) już od dawna nie odgrywają decydującej roli w rozwiązywaniu tego dylematu. Zawodzi także tzw. zdrowy rozsądek, gdyż takowy każdy z nas ma nieco inny. Decyzje stają się wyborem tożsamościowym, jeszcze jednym w świecie niezliczonej liczby podziałów. To jak wyznanie wiary, szczepionkowe auto-da-fé.

I tak, z kwestii medycznej problem stał się kwestią polityczną i dotknął bliskiego nam środowiska zawodów medycznych, czyli zawodów zaufania publicznego. Czy to nam nie przypomina czegoś także z naszego podwórka?

 

Wobec powyższego poprzestanę na apelu. Skoro problem został przeniesiony do sfery przekonań, ale nie doczekał się tam jeszcze utrwalonej powszechnie doktryny, może warto zauważyć, że wierność wątpliwym dogmatom chwały nie przyniesie, a już na pewno nie warto za nie umierać. Szczepmy się więc, kto może. Nie czekajmy biernie na coś lepszego (łatwiejszego) lub że „jakoś się rozejdzie”. Nie rozejdzie się, a infrastruktura musi działać, ludzie muszą gdzieś mieszkać. I tu pilnie potrzebna jest innowacyjność.

 

prof. dr hab. inż. Zbigniew Kledyński
prezes Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa

 

 

Fot. Marek Jaśkiewicz/Agencja Poziom
Tekst opublikowany w miesięczniku „Inżynier Budownictwa” nr 2/2022